niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 3

Nagle złapał mnie za ramię i obrócił przodem do siebie. Zareagowałam na to ciosem z pięści prosto w twarz. Sekundę później Ryan z krwawiącym nosem leżał na ziemi. Biegłam już jakieś 10 minut i uznałam, że już mnie nie znajdzie. Byłam w centrum miasta. Pamiętam te uliczki, te drzewa. Ale to wszystko się tak bardzo zmieniło... No nic, zauważyłam piekarnie i po chwili kupowałam 4 bułki. Skierowałam się do pobliskiego parku. Co jakiś czas przechodził tędy człowiek ale tak to było tu pusto.
- Katie?!- wstałam z ławki i zaczęłam biec w stronę idącą tyłem do mnie dziewczyny.- Katie! Katie stój!- po chwili dziewczyna się do nie odwróciła.
- Megan???- ze zdziwienia otworzyła usta i wytrzeszczyła oczy.
- Tak!- śmiałam się i mówiłam.
Nie mogłam uwierzyć że ją spotkałam. Po tylu latach... To właśnie dzięki niej 3 razy przyjechałam do tego miasteczka i łącznie spędziłam w nim dobry rok. Spędzałyśmy ze sobą każdą wolną chwilę do póki ona nie wyjechała do Chichester przejąć biznes zmarłej ciotki.
- Co ty tutaj robisz? Minęło tyle czasu od naszego ostatniego spotkania!- cały czas się uśmiechała.
- Wiesz... Właściwie to jestem bezdomna- tym razem powiedziałam z grymasem na buzi.
- Naprawdę? Ale dlaczego?- chyba się przejęła.- Albo nie mów. Chodź do nie do domu, napijemy się czegoś i porozmawiamy.- ruszyłyśmy w stronę jej domu.
Po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Fioletowo włosa otworzyła drzwi i gestem ręki zaprosiła mnie do środka.
Zdjęłam buty, a ona natomiast poszła do kuchni zaparzyć herbatę.
- Usiądź na kanapie! Ja zaraz do ciebie przyjdę- usłyszałam głos dochodzący z kuchni. Po chwili Katie weszła do pokoju z kubkami gorącej herbaty i usiadła obok mnie.
- No to opowiadaj, co się stało.- powiedziałam jej całą historię ze szczegółami jednocześnie układając sobie w głowie wydarzenia z ostatnich dwóch dni. Po usłyszeniu Katie tylko mocno mnie przytuliła a ja zaczęłam płakać.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze, a do czas u kiedy nie znajdziesz lokalu będziesz mieszkać u mnie.- to nie była propozycja, to był rozkaz.
- Nie mogę...
- Możesz. Chodźmy spać, jest już po 22.
Katie pokazała mi wszystkie pomieszczenia itd. i dała mi swoją piżamę żebym się przebrała. Skierowałam się do łazienki i zmieniłam ciuchy, a następnie udałam się do pokoju ale kiedy chciałam do niego wejść usłyszałam pisk Katie.
- Katie!- na łóżku leżała Kat, a na niej siedział jakiś mężczyzna, który ją próbował udusić ale gdy mnie zobaczył uciekł przez balkon.
- Nic Ci nie jest?!- szybko podbiegłam do sparaliżowanej strachem dziewczyny.
- Weszł-ł-łam do p-p-p-pokoju i on t-t-t-t-tam był....- ze strachu nie mogła normalnie mówić!- G-g-grzebał w szafie... I g-gdy mnie dostrzegł powal-lił na ł-ł-łóżko... I z-z-zaczął d-d-usić...
- Nie martw się, teraz chodźmy na dół i napijesz się czegoś, a ja posiedzę obok ciebie.- zeszłyśmy na dół, Katie była owinięta kołdrą. Zaparzyłam jej herbaty i włączyłyśmy film przy którym usnelyśmy.
Następnego dnia obudziłam się na podłodze wtulona w nogę ławy. Plecy mnie strasznie bolały, akurat temu się nie dziwiłam. Poszłam do łazienki się umyć i przebrać, a następnie zrobiłam sobie śniadanie. Zwykłe płatki na mleku. Zbożowe. Katie jeszcze spała, nie chciałam siedzieć w 4 ścianach więc wyszam na dwór.
Zwiedzałam miasto i karmiłam gołębie. Nagle ktoś zaczął mnie wołać... znowu. Tym razem to nie był Ryan, ten głos był miły i przyjazny. Harry??? Spojrzałam w prawo i dostrzegłab biegnącego Hazze w moją stronę.
- Hej Harry, co Ty tu robisz?
- Eemmm, no wiesz... Przyjechałem do kolegi.- wyczuwam kłamstwo...
- A tak na serio?
- Powiem Ci jak pojedziesz ze mną do mojego domu.- to żart?
- Po co?
- Bo to za długo żeby Ci to teraz opowiadać.
- Dobrze jedźmy.- uległam mu.

__________________________________________________________________________
I oto kolejny rozdział :) Pamiętaj: 1 kom = uśmiech na mojej twarzy i motywacja do napisania kolejnego rozdziału :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz